Najchętniej wybieram po prostu po odcienie zbliżone do koloru moich ust, najlepiej o nawilżającej/transparentnej formule.
Najbardziej zużyty jest L'oreal. Zdecydowanie. Uwielbiam i polecam.
1. L'oreal - Nude Ingenue
Bardzo lekka pomadka i jedyna seria z której posiadam kilka kolorów (!). Jest na tyle lekka, że można ją nakładać nie korzystając z lusterka. Nawilża (nie tak jak Rimmel), ale nie klei się i nie czuć jej na ustach. Noszona kilka godzin nie odcina się po wewnętrznej stronie tworząc nieestetyczne linie.
2. Rimmel - Notting Hill Nude
Bardzo nawilżająca. Jedyna z tych trzech któą faktycznie czuć na ustach i z którą można 'przedobrzyć'. Może się zbierać w liniach/zmarszczkach/załamaniach na ustach i zbierać się w kącikach przy nieodpowiedniej aplikacji. No i można nią wyrysować solidnie powiększone usta - ale z pewnością będzie to wyglądało nieładnie.
Nałożona lekką ręką daje ładny, ujednolicony kolor, trzyma się długo i równomiernie się ściera. Kolor jest ciepły i może sprawiać, że zęby nabierają żółtego odcienia.
3. Catrice - Upside Brown
Najciemniejszy kolor ze wszystkich, ale pomadka jest tak lekka i tak żelowa, że choć w opakowaniu wygląda na ciemną, na ustach jest zaskakująco transparentna (bardziej niż Rimmel!). Zdecydowanie ma coś z różowego/czerwonego pigmentu, ale powoduje, że zęby wyglądają na bielsze niż są (swoją drogą - bardzo podobna do jednej z pomadek chanel). Nie czuć jej na ustach. No i standardowo - równomiernie się ściera. Z wymienionych utrzymuje się na ustach najkrócej (pewnie przez żelową formułę. Albo przez to, że na ogół po jej nałożeniu jem ;))
Porównanie kolorów i krycia:
Mimo wszystkich 'ale' planuję ponownie kupić każdą z nich ;) Nie kosztują dużo, a jakość mają świetną.
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz